I kolejny raz na spacerze socjalizacyjnym moje serce skradła kundelek. Mela (z okładki tego wpisu) na końcu spaceru po prostu stanęła na ścieżce. I czekała. Czekała na tyle długo, że zdążyłem uklęknąć, podeprzeć się na łokciach i zrobić zdjęcie z jej perspektywy. I wyszło cudownie! Zrobiłem kilka zdjęć i chyba tyle było dość, bo nagle zaczęła iść dalej. Magiczna chwila!















